Przejdź do głównej zawartości

Anglia, czyli God Save the Queer

Pierwsze co przychodzi na myśl, gdy myślimy 'Anglik' to oczywiście AKCENT!! Ach ten brytyjski akcent!! Nie wiem czemu, ale nawet największy burak mówiący choć trochę jak Jude Law albo Hugh Grant jest dla nas, kobiet wszelakiej maści pociągający. Nie wiem z czego to wynika, może ten akcent sprawia, że myślimy iż obcujemy z księciem? Albo przynajmniej jakimś lordem? Nie inaczej było w moim przypadku, choć akcent z Brighton był dla mnie (jak pewnie dla większości ludzkości, która nie ma na co dzień styczności z brytyjskim angielskim) dość hmm... ciekawy. Z początku nie przeszkadzało mi to wcale, bo słyszałam tylko brytyjską paplaninę, gorzej było później, gdy musiałam odpowiadać na pytania, których nie rozumiałam. Ale nie o akcentach będzie mowa. 


Co mnie najbardziej urzekło w moim angielskim przyjacielu, to jego podejście do związków i seksu. Nie oszukujmy się Anglicy to jeden z krajów, w którym spożycie alkoholu wśród młodzieży jest jednym z najwyższych, o ile nie najwyższe. Determinuje to więc sposób, w jaki młodzi ludzie na wyspach podchodzą do szeroko rozumianego życia, z naciskiem na życie intymne.

John studiował seksuologię i był jej w jakiś dziwny sposób oddany. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale czasem zastanawiałam się czy nie jestem częścią jakiegoś dziwnego eksperymentu, który właśnie prowadził. Po kilku spotkaniach, które sam zaaranżował, powiedział otwarcie, iż nie jest w związku, ale zostawił w Brighton pewną dziewczynę, co jednak nie przeszkadza mu się widywać ze mną. Jeśli on się z tym dobrze czuł, czemu mnie miałoby to przeszkadzać?

Jednak po pewnym czasie zauważyłam pewne niepokojące znaki. Po pierwsze tęczowa flaga. Nie mam nic do gejów czy lesbijek i totalnie nie przeszkadzałaby mi ta flaga, gdyby nie fakt, że wisiała na suficie tuż nade mną kiedy byliśmy w łóżku. Po drugie jaki facet ubiera się w kabaretki a potem chwali się wszystkim znajomym? Ok to było na Halloween, ale na kolejną przebieraną imprezę założył dokładnie to samo. No i wreszcie po trzecie był tancerzem. Nie żebym nie lubiła jak facet nieźle tańczy czy wyznawała obiegową opinię o tym, ze każdy tancerz to gej, ale tylko raz widziałam jak facet kręci tyłkiem jak Shakira w klubie z Drag Queen. To dało mi trochę do myślenia. Nauka z tego taka, że im bardziej wyzwoleni jesteśmy i im mniej zasad musimy przestrzegać, tym trudniej nam narzucić sobie jakieś ramy postępowania. Tak było i w tym przypadku. Chociaż może on po prostu był "poszukujący"?

Komentarze

  1. Witaj! Nominowałam Cię w Liebster Award. Szczegóły u mnie na blogu. Zapraszam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog

Początki są trudne. Nie tylko w życiu, czy w relacjach między ludźmi, ale nawet rozpoczęcie historii nie jest łatwe. Może w takim razie będzie mi łatwiej  zacząć  od końca. Gdy patrzę wstecz na moich ustach maluje się uśmiech, chociaż gdy przeżywałam te chwile nie zawsze było mi do śmiechu. Jestem realistką - nie wierze w altruistów ani cuda. Jest jednak na Ziemi coś, po co żyjemy - ta druga osoba, której poszukujemy - przez romantyków nazywana "drugą połówką pomarańczy".  Niektórym przychodzi to z łatwością i bez trudu. Inni muszą się namęczyć zanim znajdą odpowiednią osobę. Ja należę raczej do tych drugich :) ale nie poddałam się. Jak  większość  przeżywałam wzloty i upadki, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że tak naprawdę to czego szukam nie jest tam, gdzie mi się wydawało. Aż do niedawna...  Chciałabym żeby ten blog był poniekąd moim osobistym katharsis, ale przede wszystkim lekcją dla innych (czytających) oraz sposobem na uświadomie...

Cierpiętnicy

Po każdym człowieku zostaje w sercu coś. Nieważne czy to był przyjaciel, czy partner, czy ktoś z rodziny. Nasze serca są pojemne a wypełniają je wspomnienia, dobre i złe chwile, smutki, żale oraz to, co nazywamy cierpieniem.  Nie wiem czemu - to chyba wpisuje się w nasze narodowe przywary - ale uwielbiamy rozpływać się nad tym, co sprawia nam ból. Jesteśmy swoistymi uczuciowymi masochistami, który zamiast iść naprzód, patrzą ciągle w tył oglądając się za straconą szansą.  Często wydaje nam się, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, to i tak nic nie zmienimy. To nieprawda. Trzeba walczyć o swoje. O swoje uczucia, pragnienia, marzenia. Dookoła widzę ludzi, którzy się tylko boją albo narzekają, że świat jest zły i okrutny. A gdyby tak zaryzykowali? Choć raz. Ludzie boją się porażek – to normalne, ale warto ryzykować. Łatwo jest obserwować kogoś z boku i mówić co powinien zmienić lub naprawić, a my sami?  Mówi się, że kiedy jedne drzwi się zamykają, otwieraj...